Dorzucę swoje "5 groszy". Ruch celowy, taki jak sport, to tylko ułamek dodany do deficytu potrzebnego do schudnięcia. Przez godzinę uczciwych ćwiczeń połączonych z orbitrekiem spalicie 350 kalorii, co jest już jakimś osiągnięciem, ale róbcie tak codziennie przez 16 tygodni... Lwią część spalamy w trakcie dnia. Nie da się ćwiczeniami codziennie rekompensować siedzącej pracy - trzeba mniej jeść. Łatwiej jest odmówić sobie sosiku lub innego łakocia, niż pedałować przez godzinę. Nawet, jeśli ktoś się uprze i będzie katował się ćwiczeniami, to po pierwsze dopadnie go taki głód, że nie będzie go w stanie opanować, a po drugie organizm z przemęczenia zastrajkuje i odpowie zapaleniami. "Lekarstwem" na to jest jedzenie nieprzetworzonej żywności, która w dużej objętości ma mało kalorii, np. kurczak w papirusie z zimniakami i brukselką. Połączenie tych trzech najbardziej sycących składników, to jedna z setek możliwości, jakie dają warzywa, jaja i chude mięsa. Unikałbym serów na diecie zbilansowanej.